Skocz do zawartości

Wariaci.


OLEK

Rekomendowane odpowiedzi

Marcin Ogdowski/00:00

Śmierć w okamgnieniu

O motocyklistach mówi się: dawcy nerek. To złe określenie, bo większość z nich rozbija się tak, że nie ma z czego pobierać organów

Świadkowie mówili niewiele. Tylko tyle, że motocykl pojawił się jak błyskawica, a zaraz potem słychać było potworny huk...

Kilka sekund wcześniej 34-letnia kobieta podjechała lanosem do jednego z łódzkich skrzyżowań. Gdy zapaliło się zielone światło, ostrożnie ruszyła do przodu. Jadąca z boku honda CBR nie zdołała wyhamować – z prędkością 200 km/h wbiła się w auto. Potężny motocykl zmiażdżył kierującą samochodem kobietę, 27-letni motocyklista również zginął na miejscu. W wypadku ranne zostały dwie inne osoby – pasażerka motocyklisty i pasażerka auta. Obie z ciężkimi obrażeniami trafiły do szpitala. One przeżyły...

 

 

 

 

 

 

Przeżył również motocyklista, który kilka lat temu pod Toruniem, na prostym odcinku drogi, zderzył się czołowo z samochodem osobowym. Chwilę wcześniej zabrał się do wyprzedzania furgonetki, lecz miał za małą prędkość i za wysoki bieg. On nie zdołał zredukować i nie starczyło mu mocy, by uciec; kierowca samochodu nie zdążył wyhamować. Na szczęście prędkość sumaryczna obu pojazdów nie była na tyle duża, by wgnieść motocyklistę w samochód – po zderzeniu wyleciał w powietrze, przelatując nad autem. Niestety, wsiadając na motocykl, 18-latek nonszalancko nie zapiął kasku. W czasie lotu „skorupa” spadła i motocyklista z nieosłoniętą głową uderzył w krawężnik. Świadomość odzyskał kilka miesięcy później, mając za sobą trepanację czaszki, a przed sobą – wieloletnią rehabilitację i częściowe inwalidztwo do końca życia. W chwili wypadku chłopak był już właścicielem prawa jazdy – zrobił je dokładnie dzień wcześniej...

 

Adrenalinowy kop

 

„Przeciętny człowiek nie może zrozumieć, dlaczego zakładamy skórzane kurtki, spodnie i wsiadamy na motocykle. Nie jest w stanie pojąć, po co narażamy życie, wyciskając z naszych maszyn maksymalne prędkości. I nie zrozumie tego, dopóki sam nie spróbuje”, pisze internauta na forum dla motocyklistów. Spróbowałem. Z przymusu (brak uprawnień i niemal zerowe doświadczenie) jako „plecak”, czyli pasażer. Ze znajomym, nieświadomym tego, że moje zainteresowanie nie wynika jedynie z chęci poznania czegoś nowego, ale przede wszystkim z reporterskiej konieczności. I co?

 

Entuzjaści motocykli, przekonując o ich zaletach, mówią o „adrenalinowym kopie” („czujesz, że naprawdę żyjesz!”), który pojawia się dzięki ogromnym przyśpieszeniom i prędkościom. I rzeczywiście, „grzejąc” 210 km/h, łatwo o euforyczny nastrój. Nie wiem, jak konkretnie odbierają to inni – mnie przypominały się zabawy z przeszłości (przyznaję, niezbyt mądre), gdy jako chłopiec pędziłem rowerem za autobusami komunikacji miejskiej. Brak oporu powietrza sprawiał, że poczciwy składak osiągał prędkości dla mnie wówczas niebotyczne... Potężny silnik „suki” (od marki motocykla – suzuki) również zdawał się ignorować opór powietrza, a przynajmniej rozdzierać je bez większego trudu.

 

To wrażenie potęgowały wyprzedzane co rusz samochody. Jak każdy kierowca nieraz, intencjonalnie, doganiam jadące przede mną auta. Cały manewr wraz z wyprzedzeniem trwa z reguły kilkadziesiąt sekund, w trakcie których mam okazję przekonać się, czy za kółkiem siedzi kobieta, czy mężczyzna, jaka jest rejestracja wozu, kto był jego dilerem itp. – słowem, zarejestrować kilka nic nieznaczących szczegółów. Bywa, że prowadzący doganiane auto nagle wyrywa do przodu, zostawiając mnie z nogą na pedale gazu przyciśniętą maksymalnie do podłogi. Na „suce” trudno o tego rodzaju obserwacje i frustracje – motocykl, z zadziwiającą „katamaryniarza” (tj. kierowcę auta) lekkością i niemal w okamgnieniu, dopędzał i zostawiał z tyłu auta jeszcze przed chwilą widoczne daleko z przodu...

 

Jest jednak pewne „ale” – policjanci nazywają kierowców jednośladów niechronionymi uczestnikami ruchu drogowego. No właśnie – świadomość, że „strefa zgniotu” to w środowisku motocyklistów określenie sarkastyczne, potrafi zniechęcić wielu potencjalnych amatorów rajdowych wrażeń. Mnie zniechęciła... I nie zmieniły tego inne, w sumie dość racjonalne argumenty – że motocykl nie musi stać w korku, że do zaparkowania potrzebuje dwóch metrów kwadratowych, wreszcie że spala mniej niż przeciętny samochód. Bo ostatecznie w polskich warunkach jednoślad to pojazd sezonowy. Z jednym za to mogę się zgodzić bezdyskusyjnie – z hasłem, które przewija się na motocyklowych forach: „Nieważne, co masz pod d... ale nad nią”. Znaczy w głowie... :shock:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja sobie wypraszam z tymi WARIATAMI! :evil: motocykl mam jakies 10 lat i nie kumam co sie dzieje ostatnimi czasy !gdzie nie klikne to DAWCY,SAMOBÓJCY itd.chyba ludziskom sie znudziły tematy kiboli ,blokersów i jeszcze innych dziwactw!ja ktos ma pod czaszką niepoukładane to na wrotkach sie zabije!a jak juz cos naskrobałem to jeszcze jedno czy jak jest fajny samochód i na dodatek kabrio to wszyscy do niego wsiadaja bo fajny ??????bo na motocyklach to nagminne zostawisz i za chwilke koles sieda bo mu sie podoba i chciał TYLKO USIĄŚĆ!a mnie szlag trafia bo koles nie kuma ze motocykl waży 300 kilogramów i jak sie wywróci to nie chce wiedziec ile to kosztuje juz nie wspomne o rozbitym nosie !ale panowi e sezon sie konczy :cry: i temat sie skonczy na pare miesiecy! pozdrawiam :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Różnie można podejść do tematu ! Moja przygoda z motoryzacją zaczeła się też od jednośladów (na 4 kółka nie było mnie stać" jeździłem takimi wynalazkami jak WFM, WSK, Jawa 350, MZ od TS-250 wzwyż i jakoś to przeżyłem ! Jeśli jest ktoś rozsądny to "wszystko jest dla ludzi". Przyznaje, że doznania z jazdy jednośladem są większe niż z samochodu. Miłej zabawy :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To sa ludzie, których pasją są motocykle . Niektorzy mówią "wariaci" , ale wiekszosc ludzi którzy posiadaja te przepiekne motocykle to przeciez ludzie zamozni,bisnesmeni itp. Czy oni są wariatami ? doprawdy mało jst młodych ludków ,ktorzy szaleja na granicy bezpieczeństwa po miescie.Wydaje mi sie ze duzo wiekszymi wariatami są piani kierowcy, i chyba jest ich wiecej.!!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month later...

Ponad 120 tysięcy internautów wypełniło psychotest w internetowym serwisie kampanii PZU SA "Stop wariatom drogowym" (www.stopwariatom.pl)

 

Przeszło połowa (55,7 proc.) zakwalifikowała się do grupy ostrożnych kierowców, dwóch na pięciu zachowuje się na drodze rozsądnie, a zaledwie trzy proc. kierowców uzyskało miano "wariata drogowego". Ponad połowę uczestników testu - tzw. ostrożnych kierowców - stanowiły osoby w wieku 30-55 lat, które jeżdżą samochodem od 5 do 30 lat, spędzają w aucie do dwóch godzin dziennie i tylko czasem przekraczają dozwoloną prędkość. Polski "wariat drogowy" to kierowca młody (w 75 proc. 17-29 lat), posiadający prawo jazdy nie dłużej niż cztery lata, bardzo często lub zawsze łamiący przepisy. 95 proc. kierowców zakwalifikowanych do tej kategorii przyznało się, że przekracza dozwoloną prędkość, 81 proc. wyprzedza na trzeciego, 62 proc. uczestniczyło w kolizji i aż 71 proc. zdarza się prowadzić samochód pod wpływem alkoholu.

 

Zdaniem socjologów i psychologów kierowcy bardzo często podchodzą do swoich umiejętności niemal bezkrytycznie. Coraz częściej też, wsiadając do samochodu, stają się wyjątkowo agresywni i bezwzględni. Dlatego celem ogólnopolskiej kampanii "Stop wariatom drogowym" było budowanie wśród kierowców świadomości zagrożeń, jakie niesie ze sobą nadmierna prędkość, brawura i nieuwaga.

 

żródło www.auto.gazeta.pl

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Panowie zawsze podziwiam motocyklistów na swoich pięknych czoperach albo ścigaczach. Bywam na zlotach gdzie na tych motocyklach cuda wyprawiają, ale kiedy się porozmawia z motocyklistami to oni nie stanowią żadnego zagrożenia. Dawcy organów, bo tak się potocznie mówi o wariatach na ścigaczach to grupa ludzi bardzo młodych, którzym potrzebna jest adrenalina, a żeby ją sobie dostarczeć to robią stójki w środku miasta w godzinach szczytu. Tu już nawet nie chodzi o zaimponowanie, ponieważ pod kaskiem i szczelnym kombinezonem nic nie widać. Dlatego często tracą życie dzięki swojej głupocie, ale za to inni mają szansę :D

 

:D Darek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja jestem motocyklistą i zaobserwowałem ciekawą rzecz, jak jeżdziłem solo po mieście często (nawet bardzo) kierowcy samochodów wymuszali pierwszeństwo w większym lub miejszym stopniu. Od kiedy podczepiłem kosz (motocykl z wuzkiem bocznym) takie sytuacje trafiają się bardzo sporadycznie. Ale oczywiście nic nie zastąpi zdrowego rozsądku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 years later...

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.