Skocz do zawartości

Pierwsza rejestracja SAMa


timer

Rekomendowane odpowiedzi

ja własnie miałem ''sama'' i policzyłeem go za tabliczke i numer oraz 1sze badanie razem wyszło 177

 

[ Dodano: 29-09-2005, 20:27 ]

i dodam jeszcze ze bardzo nalegał by zrobic to bez opini rzeczoznawcy ale sie nie zgodzilem,za godz był juz z powrotem z opinia :mrgreen:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszystko zalezy co to za SAM przyczepa do 750 kg czy > 750 kg, czy motocykl lub coś podobnego. My tylko do przyczepki lekkiej nie żądamy opini do pozostałych obowiązkowo. A co do cwny to wiadomo pierwsze + tabliczka + nabicie numeru

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

My tylko do przyczepki lekkiej nie żądamy opini do pozostałych obowiązkowo. A co do cwny to wiadomo pierwsze + tabliczka + nabicie numeru

A dlaczego do przyczepki nie jest potrzebna opinia? Myślę, że powinna być, tak samo jak do innych samów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do każdego "SAMa" powinien być sporządzony wniosek o przeprowadzenie badania zgodności pojazdu marki "SAM" z warunkami technicznymi, zamieszczony w załączniku nr 4 Dz.U. 238 z 2004r.

 

Kto ma napisać ten wniosek w przepisach tego nie ma.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 year later...
A ile liczysz za takie badanie??

7,6 numer

+

7,8 tabliczka

+

3,x zależy od pojazdu

A dlaczego do przyczepki nie jest potrzebna opinia? Myślę, że powinna być, tak samo jak do innych samów.

jeśli brak opini to można dodać 6,9 za ustalenie danych np. m.wł. DMC itd.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 10 months later...

Pozwole sobie wtrącić coś od siebie w starym temacie.

Jako użytkownik (nie diagnosta) miałem przykrość rejestrować w Słupsku po zmianie silnika fiata 126p z silnikiem seata ibizy 903cm3. Można to było załatwić wszystko w godzinę a zajeło 11 godzin.

Dlaczego aż tyle?

 

Już mówię:

- trzy wizyty w WK

- trzy wizyty na SKP nr1.

- dwie wizyty na SKP nr2.

- dwie wizyty u rzeczoznawcy

- jedna wizyta na SKP nr3.

- jedna wizyta na SKP nr4.

 

Wszyscy za wyjątkiem diagnosty gdy mówiłem o co mi chodzi robili miny niczym pani z mięsnego której ktoś próbuje tłumaczyć fizykę kwantową.

Diagności nie znają swoich kompetencji na spółę z wydziałem komunikacji a zgrywają cwaniaków aż boli.

 

Moje zdanie na temat żądania opini rzeczoznawcy:

Czy nie macie panowie oczu ani kompletnego rozeznania technicznego?

Nie odróżniacie totalnego "druta" od dofinansowanego projektu?

 

Ktoś napisał "mam podkładkę"....

To w takim razie klient płaci u Ciebie ZA NIC bo jak coś to powiesz, że to opinia rzeczoznawcy czyli jesteś w takim przypadku tylko biurokratycznym szczeblem.

 

Na jednej z tych stacji diagnosta [D] do mnie [JA]

[D] - zbyt głośny wydech

[JA] - na jakiej podstawie pan tak twierdzi? (z tym zgadzałem się jak najbardziej - teraz jest już cichy)

[D] - przeciez słyszę

[JA] - a ma pan sonometr żeby to zmierzyć

[D] - yyyyy nie....

 

Jeszcze jedna moja prośba do coniektórych Słupskich diagnostów:

nie zgrywajcie cwaniaków i omnibusów, bo nie każdy kto do was przychodzi jest chłopem ze wsi który miasto widzi tylko wtedy gdy jedzie podbić przegląd "traktora".

Niektórzy znają się na rzeczy i wasze argumenty wywołują tylko czasem usmiech politowania.

Zauważyłem też podział klientów w oczach diagnostów na lepszych i gorszych w zalezności od posiadanego pojazdu.

Że tak wspomnę na marginesie - to że jeżdżę maluchem to tylko i wyłącznie moje widzimisię bo mógłbym jeździć autem znacznie nowszym lepszym i wygodniejszym ale sentyment mnie trzyma do tego pierdzidła. Także dyskryminację odstawcie sobie na bok.

 

Powoli kończąc mój wywód:

- WK - ostatecznie jakoś wybrnął z sytuacji i ogólnie ocena na +

- rzeczoznawca - takich ludzi nam w Polsce trzeba (krótko, treściwie i na temat)

- SKP na zielonej - kierownik (da się z nim porozumieć), diagności - pożal się Boże cwaniaki....

- SKP przy word - wygłaszali teorie, nie mające podstawy prawnej

- SKP Górski - tam dopiero był kozak - zajechali do niego koledzy "gólfem trzy" i lans był pełen - rzucił tylko od niechcenia, że musi być opinia rzeczoznawcy (nawet nie widział auta)

- SKP ostatecznego ppodbicia przeglądu - wady w aucie:

*zbyt głośny wydech

* drobny wyciek oleju ze skrzynia

* więcej wad nie było (bo być nie mogło - auto świeżo po remoncie)

Z tym się jak najbardziej zgodziłem, poprawiłem - przegląd został podbity.

 

Wypowiedź moja nie ma słuzyć oskarżeniom czy żalom lecz zwracam się do was diagności o odrobinę rozsądku i indywidualnego podejścia do indywidualnych przypadków.

 

Ps. Planuję włożyć do malucha centralnie silnik z motocykla - już się boje co to będzie się działo (pewnie wprowadzą w Słupsku stan wyjatkowy).

 

Ps2. W jakich przypadkach stosuje się "Badanie technicze pojazdu w którym dokonano zmian konstrukcyjnych lub wymiany elementów powodujących zmianę danych w dowodzie rejestracyjnym" czyżby nie w wypadku np. zmiany silnika na taki o innych parametrach?

 

Ps3. Nie wiem czy odpowiedź w dobrym temacie - jeśli nie to proszę o przeniesienie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ps2. W jakich przypadkach stosuje się "Badanie technicze pojazdu w którym dokonano zmian konstrukcyjnych lub wymiany elementów powodujących zmianę danych w dowodzie rejestracyjnym" czyżby nie w wypadku np. zmiany silnika na taki o innych parametrach?

 

Według mnie w/w badanie dotyczy sytuacji gdzie np. zmieniono silnik z 1,8 na 2,0 lub z ZI na ZS, ale pod warunkiem ze taki silnik montowany był fabrycznie.

Co do opisanej przez Ciebie sytuacji to podzielam Twoje niezadowolenie, każdy chciałby załatwiać sprawy urzędowe w możliwie krótko i sprawnie. Tylko, że zamontowanie 3 krotnie mocniejszej jednostki napędowej do konstrukcji dosyć prymitywnej technicznie nie jest czynnością banalną. Nie sądzę żeby udało się taką procedurę załatwić np. w Niemczech wciągu kilku godzin raczej taki samochód spędziłby cały dzień na badaniach i na pewno nie kosztowałoby to 100€.

Oczywiście co innego wydać 1000 czy 2000 PLN za badanie ale być z góry na to przygotowanym a co innego być przeganianym od "Annasz do Kajfasza". W nie jestem sobie w stanie wyobrazić jak rzeczoznawca mógł dokonać ekspertyzy w czasie krótszym niż 3-4 godziny.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ale pod warunkiem ze taki silnik montowany był fabrycznie.

 

Że buda była homologowana również z takim silnikiem, również popieram.

 

po zmianie silnika fiata 126p z silnikiem seata ibizy 903cm3.

 

Ja bym tego w ogóle nie podpisał, bo wymagało by to poprawy zawieszenia, hamulców, i jeszcze paru rzeczy. A na tak zaawansowaną przeróbkę powinieneś zaliczyć od nowa proces homologacyjny.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja również miałbym zastrzeżenie co do badania fiata 126p z takim silnikiem - ten pojazd i jego poszczególne podzespoły NIGDY i w ŻADNYM wariancie nie były homologowane z taka jednostka napędową. Tak - rzeczoznawcy to w ogóle fajni ludzie... Napiszą co chcesz i jeszcze umotywują...

Ale podobnie jak pisze Psuj - tutaj wymianie powinna podlegać połowa auta (zawieszenie, hamulce itd.) - a całość przejść szczegółowe badania z hamownią włącznie...

A jak już zakończysz żywot w tym wynalazku na jednym ze Słupskich drzew to rodzinka na pewno zacznie winnego szukać - prawda?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 godzin w urzędzie ciekawe ile czasu zajeła ta przeróbka jak z takim silnikiem to rzeczoznawca powinien tego malucha na 5 osób napisać że też chłopie chce ci się tak życie komplikować i jeszcze innych w to wciągać :razz:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś wywołałem na forum temat dot. zmiany pojemności i mocy silnika choć homologowanych dla tego samego modelu pojazdu - chodziło wtedy o VW Polo .Polemizował wtedy dość mocno ze mną na tak Piotr Barczuk choć byłem przeciwny takim zmianom.

W pełni popieram wnioski kolegów nie dopuścił bym takiej zmiany silnika. Ponieważ rzeczoznawstwem też się zajmuje wstyd mi za kolegę po fachu z Słupska,że z tak lekką ręka i tak szybko wystawił opinię techniczną.

Tak już jest są czarne owce zarówno wśród diagnostów jak i rzeczoznawców.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja bym tego w ogóle nie podpisał, bo wymagało by to poprawy zawieszenia, hamulców, i jeszcze paru rzeczy. A na tak zaawansowaną przeróbkę powinieneś zaliczyć od nowa proces homologacyjny.

 

Ze zmianami zawieszenia, hamulców i jeszcze paru żeczy się zgodzę i takie zmiany zostały wykonane. Jednak żeby zaliczać od nowa proces homologacyjny - nie jestem przekonany.

W polsce jeżdżą maluchy z silnikami o poj. 652cm3 i mocy jeszcze większej niż ta którą generuje silnik ibizy i co z takim fantem zrobić?

 

ten pojazd i jego poszczególne podzespoły NIGDY i w ŻADNYM wariancie nie były homologowane z taka jednostka napędową.

A jak już zakończysz żywot w tym wynalazku na jednym ze Słupskich drzew to rodzinka na pewno zacznie winnego szukać - prawda?

 

Zgodzę się, nie były homologowane ale w wyścigach jeździły kiedyś bardzo mocne fiaty 126p i jakoś to wszystko się kupy trzymało (oczywiście po pewnych zmianach które i tu zostały poczynione - co prawda nie wszystkie).

Uwierz mi, ze jeśli coś by się stało to moja rodzina nie ciągałaby nikogo po sądach.

Mój Ojciec z wykształcenia ślusarz i spawacz patrzył mi na ręce jak robiłem tego malucha i gdyby tylko coś budziło jego wątpliwości nie wypuścił by mnie na drogę. Nie mówię, że jest wszechwiedzący ale swoje pojęcie ma. Jeśli masz na myśli moje umiejętności jazdy to cóż jesli okazałoby się, że przyczyną wypadku byłby błąd czynnika ludzkiego (czyli mój) to nie ma o czym rozmawiać - ja popełniłem błąd i ja poniosłem konsekwencje ale jeżdżę tym autem spokojnie na codzień bo miało służyć do rajdów amatorskich i rajdowanie będzie ale tylko na zamkniętych trasach.

 

11 godzin w urzędzie ciekawe ile czasu zajeła ta przeróbka jak z takim silnikiem to rzeczoznawca powinien tego malucha na 5 osób napisać że też chłopie chce ci się tak życie komplikować i jeszcze innych w to wciągać :razz:

 

Nie, 11 godzin spędziłem jeżdżąc od "Annasza do Kajfasza" a nie w samym urzędzie.

Przeróbka (i remont) zajęła niecały rok. Niedługo maluch nie będzie na 4 (fabrycznie) ani na 5 (nie wiem skąd ta liczba?) ale na dwa ze względu na zamontowanie klatki bezpieczeństwa. Nawiązując do komplikowania życia - takie moje hobby, wolę grzebać przy aucie niż pić piwo pod sklepem jak koledzy z podstawówki. Wciągnięcie w to osób trzecich było nieuniknione jeśli chcę poruszać sie takim "wynalazkiem" (taka prawda) legalnie.

 

Ponieważ rzeczoznawstwem też się zajmuje wstyd mi za kolegę po fachu z Słupska,że z tak lekką ręka i tak szybko wystawił opinię techniczną.

 

Nie dokońca wytłumaczyłem sytuację i pewnie stąd ten błędny wniosek.

Rzeczoznawca jest tutaj najmniej "winny" ponieważ stwierdził tylko że w takim a takim pojeździe jest taki a taki slnik zamontowany a dopiero SKP dopisała, że konstrukcja ta jest zgodna z pewnym tak dobrze nam znanym paragrafem.

 

 

Ps. Jestem bardzo mile zaskoczony wysokim poziomem dyskusji na tym forum - jest to naprawdę rzadko spotykane na polskich łamach internetowych.

 

Dodam po raz kolejny iż moim zamiarem nie jest wywołanie walki z rzeczoznawcami i SKP tylko rozwinięcię rzeczowej dyskusji na okreslony temat.

 

Widzę, ze większość kolegów rzeczoznawców i diagnostów jest przeciwna takim konstrukcjom. mam więc pytanie z ciekawości - jak powinien wyglądać wg. was proces rejestracji pojazdu z tak daleko idącymi zmianami technicznymi?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jak powinien wyglądać wg. was proces rejestracji pojazdu z tak daleko idącymi zmianami technicznymi?

 

Ni podlegają one rejestracji. Chcesz zrobić na potrzeby własne, na rajdy - spoko, ale dojedź tam na lawecie.

 

Jednak żeby zaliczać od nowa proces homologacyjny - nie jestem przekonany.

 

Widzisz tak naprawdę, że by sprawdzić jak to auto będzie się zachowywało po takich przeróbkach potrzeba bardzo wielu róznorakich testów, a to zapewni tylko badanie homologacyjne. Żaden rzeczoznawca ani diagnosta nie zagwarantuje Ci bezpieczeństwa tego pojazdu. Ja osobiście uważam, że diagnosta postąpił bardzo odważnie biorąc na siebie odpowiedzialność ze Twój pojazd, tak - to diagnosta wziął odpowiedzialność, bo to on dopuścił pojazd do ruchu.

 

Uwierz mi, ze jeśli coś by się stało to moja rodzina nie ciągałaby nikogo po sądach.

 

Nie obraź się, ale śmiem wątpić. Ludzie zrozpaczeni stratą najbliższych albo zagrożeni wieloletnim wyrokiem za np. "spowodowanie katastrofy w ruchu lądowym" będą robili wszystko aby ukarać "winnego" lub analogicznie oczyścić sie z odpowiedzialności.

 

Jestem bardzo mile zaskoczony wysokim poziomem dyskusji na tym forum - jest to naprawdę rzadko spotykane na polskich łamach internetowych.

He he... nie słodź, nie słodź... i tak (niestety) w tej "walce" stoimy po przeciwnych stronach barykady. Ale i tak serdecznie witamy na forum :-D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Vendorowicz napisał/a:

Jestem bardzo mile zaskoczony wysokim poziomem dyskusji na tym forum - jest to naprawdę rzadko spotykane na polskich łamach internetowych.

 

He he... nie słodź, nie słodź... i tak (niestety) w tej "walce" stoimy po przeciwnych stronach barykady. Ale i tak serdecznie witamy na forum :-D

 

Ja tu z nikim nie walczę. Fakt, mamy odmienne poglądy na akurat ten temat ale to chyba nie powód aby odrazu toczyć wojnę.

 

Chwilowo temat mojego przypadku uważam za zamknięty lecz mam jedno pytanie które ostanio przyszło mi do głowy.

 

W maluchu numery nadwozia są na podłodze bagażnika. Jakie powinno być postepowanie w przypadku konieczności wymiany tego elementu np. ze względu na szeroko zakrojoną korozję? Maluch jest tu tylko przykładem, a swoją drogą to w fordzie Ojca numery już właściwie są zjedzone - co teraz zrobić?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Opinia rzeczoznawcy o którym mowa w art 79a PORD przegląd negatyw w SKP nastepnie wizyta w WK w celu otrzymania decyzji dot otrzymania nowego numeru nadwozia i wykonania tabliczki zastepczej. Następnie wizyta w SKP do której uzyska się decyzję na nabicie nowego numer i tabilczki . Mając w reku decyzję naprawić /wymienić skorodowany element nadwozia . Pózniej dodatkowe badanie w SKP która wydała na początku negatyw .

Sprawa też zajmie kilka ładnych godzin.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ładnych złotych

Jeśli prosto z bankomatu to naprawdę ładnych :-D

Wracając do tematu to naprawdę warto poświęcić ten czas i pieniądze na wymianę elementu z cechą identyfikacyjną zgodnie z prawem. Nieważne jaki samochód. Bo gdy zostanie on sprzedany a przyszły właściciel dowie się bądź zauważy lub też diagnosta wyłapie jakąś kombinację z kawałkiem blachy z VIN to nie chciałbym być w skórze tego, co samochód sprzedał :).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Opinia rzeczoznawcy o którym mowa w art 79a PORD przegląd negatyw w SKP nastepnie wizyta w WK w celu otrzymania decyzji dot otrzymania nowego numeru nadwozia i wykonania tabliczki zastepczej.

Opinę rzeczoznawcy , oraz decyzję o nabiciu numerów w której zapisany jest powód nabicia , radzę sobie zkserować i zachować dla siebie . Dokumenty te mogą pomóc przy ewentualnej sprzedaży pojazdu .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.