Skocz do zawartości

OPEL VIN WOL


pablos

Rekomendowane odpowiedzi

skoro przepis o zakazie stosowania w VIN litery "o" jest jasny i obowiązujący, a w pojeździe ten znak wygląda jak zero, to jest to jednak ZERO, cokolwiek innego zawierają wyciągi z homologacji czy inne dokumenty...

Co do zasady, że w WK przepisują, to ok, ale to nie zwalnia ich jednak od myślenia i stosowania obowiązującego prawa, nieprawdaż? :mrgreen:

 

Czyli których przepisów? Zacytuj. Tylko spójrz na rocznik pojazdu z tego tematu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 136
  • Created
  • Ostatniej odpowiedzi

Top Posters In This Topic

  • blakop

    30

  • vacum

    21

  • Nikita_Bennet

    7

  • Paprock

    7

Top Posters In This Topic

Posted Images

skoro przepis o zakazie stosowania w VIN litery "o" jest jasny i obowiązujący, a w pojeździe ten znak wygląda jak zero, to jest to jednak ZERO, cokolwiek innego zawierają wyciągi z homologacji czy inne dokumenty...

Co do zasady, że w WK przepisują, to ok, ale to nie zwalnia ich jednak od myślenia i stosowania obowiązującego prawa, nieprawdaż? :mrgreen:

 

Czyli których przepisów? Zacytuj. Tylko spójrz na rocznik pojazdu z tego tematu.

 

Mam teraz szukać źródła tej normy? Żartujesz chyba.

 

Widzę, że Kolega darkdog w linku do wikipedii już to zrobił i pokazał. A dodatkowo widzę tam również, że kod dla firmy Opel, opisano jako W0L, a nie WOL. Możemy dalej brnąć w szczegóły i spierać się, że takie źródło jest niewiarygodne, ale mnie teraz interesuje co innego. Dlaczego moje spostrzeżenie, że numer VIN ze zdjęcia, jest nabijany ręcznie i można przypuszczać ze sporą dozą pewności, iż nie wykonała go fabryka opla, pomijasz całkowitym milczeniem?

Moją propozycję wymiany numerów telefonów także pominąłeś...

 

Do czego ma zmierzać ta próba rozwodnienia sensu dyskusji w szczegółach?

 

Ja chcę rozmawiać o kardynalnych zasadach, a nie o pojedynczych przypadkach.

Możemy to robić na przykładzie przypadku jakiegoś konkretnego auta, ale bez dzielenia włosa na czworo...

A skoro napisałem o setkach i tysiącach - więc dotyczyło to pojazdów z wielu roczników.

 

Znowu proszę o merytoryczną wypowiedź, bez osobistych wycieczek...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy link do Wikipedii jest źródłem powszechnie obowiązującego prawa - w tamtym okresie?

No nie sądzę...

Powtarzam - mówimy o przełomie lat 90-tych i XXI w. Dziś zgodzę się, że jest to nieco lepiej unormowane - bardziej wprost powiedzmy. Trudno w latach 90 XX wieku było się pracownikowi WK odnosić się do jakichś tam norm, bez wyraźnego wskazania na taką konieczność w krajowym prawodawstwie. Zresztą - do dziś wielu producentów nie stosuje w 100% wszystkich przesłanek tej normy (czyli nie kodują wszystkiego w taki sposób, w jaki nakazuje norma, bądź robią to tylko na wybranych rynkach).

 

Trudno oczekiwać w praktycznych, codziennych warunkach (bo nie żyjemy w świecie idealnym), aby pracownik WK podważał decyzje wydaną na poziomie ministerialnym - bo tylko tak można by nie uznać popularnych w latach 90-tych homologacji z oznaczeniem WOL i WOLO. Jak niby podważyć takie dokumenty? Wykazać ministrowi, że działał z naruszeniem prawa?? :) Zresztą - ten problem jest do dziś obecny w homologacjach - mało to mamy homologacji jawnie gwałcących warunki techniczne?? tematy były tu poruszane na forum. Efekt - pracownicy WK zbytnio ingerujący w te kwestie słyszą w ITS, że to nie ich interes.

 

Co jest nabijane na autach mało mnie w tej dyskusji interesuje, bo kontekst mojej wypowiedzi dotyczy wyłącznie tego, na jakiej podstawie pracownicy WK rejestrowali takie auta i czy mogli wiedzieć o nieprawidłowości. Uważam, że nie. Powtarzam - w tej kwestii już w latach 90-tych podejmowane były próby interwencji i odpowiedź OPLA była jasna - litera "O" w nr VIN nie jest błędna. WK nie widzi auta, tylko dokumenty, w tamtym okresie przepisy nie nakazywały wprost odnosić się do konkretnych norm, a producent utwierdzał wszystkich, że to "O".

Przez lata ten błąd powielały SKP robiąc i OBT na takie auta bez uwag i dla sprowadzonych pojazdów wypełniając zaświadczenia z literą "O". Z biegiem lat problem wyprostowano, ale jak wyprostowywać te błędy trudno orzec. Podobnie trudno mi orzec kto jest winny temu zamieszaniu. Minister? Producent (a w zasadzie jego przedstawiciel w Polsce, który tak, a nie inaczej sygnował dokumenty)? Nie wiem.

 

Kolego - wiele osób się tu zna osobiście i posiada swoje telefony, adresy i co tylko. Nie bardzo jednak wiem, dlaczego w sposób publiczny chcesz uzyskać mój nr telefonu, a ja miałbym osobie mi nie znanej go dawać. Masz taką potrzebę, jest mail, jest PW tutaj, przedstaw się i możemy dalej rozmawiać (bo choć styl pisania nieco znajomy ;) to jednak pewne reguły obowiązują) 8)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam. Wykonałem badanie Opla z 1994roku i nie zauważyłem że w dowodzie rejestracyjnym numer nadwozia zaczyna się WOL. W zaświadczeniu (brak miejsc na pieczątki) wpisałem W0L..

Wydział komunikacji każe poprawić tak jak w DR. Prosił bym o podanie podstawy prawnej że w VIN nie można stosować "O" aby udowodnić WK, że mam racje. Chyba że się mylę.

 

Szanowny Kolego blakop.

 

Temat wywołał kolega pablos, bo ma problem ze swoim lokalnym WK, w związku z badaniem, wykonanym jak się wydaje, w listopadzie 2012 r. Nie mówimy zatem tak naprawdę, o źródle normy, czy o winie bądź niewinie kogokolwiek lub czegokolwiek mającego wpływ na stan obecny. Mamy pomóc Koledze pablosowi, a nie prowadzić akademickie dyskusje o wyższości świąt Bożego Narodzenia nad świętami Wielkiej Nocy.

 

Z tego co wiemy o przepisie obowiązującym aktualnie - co czytelnie pokazał Kolega Janusz60, akurat informacja z Wikipedii, pokrywa się z brzmieniem rozporządzenia:

 

ROZPORZĄDZENIE

MINISTRA TRANSPORTU I BUDOWNICTWA1)

z dnia 31 marca 2006 r.

zmieniające rozporządzenie w sprawie rejestracji i oznaczania pojazdów

 

"§ 5. W numerze VIN zabrania się stosowania liter: I, O oraz Q, myślnika, gwiazdki (*) oraz innych znaków specjalnych, o których mowa w § 1 pkt 3.".

 

Dziennik Ustaw Nr 65, poz. 461 z 2006 r.

 

Nie mówimy o przełomie lat `90, tylko o stanie prawnym w roku 2012 oraz o tym, czego chcą od pablosa pracownicy WK właśnie w roku 2012. Fakt, że producenci nie stosują się ściśle do normy wynika z praw rynku, a nie z lekceważenia przepisów i nie ma to akurat żadnego znaczenia dla naszych rozważań.

 

Piszesz że:

 

Trudno oczekiwać w praktycznych, codziennych warunkach (bo nie żyjemy w świecie idealnym), aby pracownik WK podważał decyzje wydaną na poziomie ministerialnym

Nie trzeba niczego podważać - wystarczy notatka służbowa, że wpis w homologacji jest niezgodny z obowiązujacym prawem - reszta należy do prawników WK, bo nawet ministerstwo, każde - również temu PRAWU podlega.

 

Co jest nabijane na autach mało mnie w tej dyskusji interesuje, bo kontekst mojej wypowiedzi dotyczy wyłącznie tego, na jakiej podstawie pracownicy WK rejestrowali takie auta i czy mogli wiedzieć o nieprawidłowości. Uważam, że nie.

Za to mnie i Kolegę pablosa interesuje to przede wszystkim, bo jest to stan faktyczny i właśnie taki ustala diagnosta podczas badania. Po to właśnie pojazd jest badany na SKP. Twoje stanowisko jest zwyczajnie nie w porządku, wobec nas, diagnostów. Próba nakłonienia pablosa do zmiany ustaleń, poczyniona przez pracownika WK (jeśli to prawda), jest zupełnie nieuprawniona, żeby nie powiedzieć dosadniej...

 

Przez lata ten błąd powielały SKP robiąc i OBT na takie auta bez uwag i dla sprowadzonych pojazdów wypełniając zaświadczenia z literą "O".

Czy możesz wskazać konkretnego diagnostę, który tak robił? Bo ja nie znam żadnego takiego.

 

Czy to, że przez lata robi się coś źle, oznacza, że nadal trzeba to robić źle, kiedy się błąd dostrzeże? To retoryczne pytanie...

 

Podobnie trudno mi orzec kto jest winny temu zamieszaniu. Minister? Producent (a w zasadzie jego przedstawiciel w Polsce, który tak, a nie inaczej sygnował dokumenty)?

W tych pytaniach odpowiedziałeś sobie sam, ale zostawmy ten wątek, bo jest to mało ważna teraz, przeszłość. Skupmy się na problemie kolegi pablosa.

 

Kolego - wiele osób się tu zna osobiście i posiada swoje telefony, adresy i co tylko. Nie bardzo jednak wiem, dlaczego w sposób publiczny chcesz uzyskać mój nr telefonu, a ja miałbym osobie mi nie znanej go dawać. Masz taką potrzebę, jest mail, jest PW tutaj, przedstaw się i możemy dalej rozmawiać (bo choć styl pisania nieco znajomy to jednak pewne reguły obowiązują)

Pisząc prośbę o numer telefonu publicznie, daję sygnał, że chodzi mi o kontakt do celów tego forum. Dla człowieka o sporej inteligencji, jakim niewątpliwie jesteś, powinno być oczywiste, że taki charakter prośby, może co najwyżej wywołać pytanie, w jaki sposób chciałbym ten numer otrzymać - czy przez priv, czy mail lub gg, bo wszystkie te moje dane, są w moim profilu na forum dostępne i można skorzystać z nich bez przeszkód, jak sądzę. Norbert zna się na swojej robocie.

 

Sugerowanie tu, jakobym nie znał zasad n-etykiety, jest dla mnie dość przykre w tej sytuacji. A bo choć styl pisania nieco znajomy styl jest może znajomy, bo u Błażeja Kowalskiego zwanego dziadkiem Piotra, piszę czasem ale od niedawna (jakieś 6 tygodni najwyżej) pod nickiem "selfmademan" i nie widzę w tym nic, co mogłoby zmieniać moje prawa na tym forum.

 

Na tym forum, ostatnio pisałem intensywnie, jakieś siedem lat temu - między innymi rzuciłem wtedy ideę powołania stowarzyszenia diagnostów samochodowych, ale nie miałem zdrowia, czasu ani cierpliwości, żeby ten pomysł zrealizować i po sześciu miesiącach prób, dałem sobie spokój na długie lata. Pomysł ten podchwycił i z grupą kolegów zrealizował, właśnie Błażej Kowalski. Jakkolwiek źle użytkownicy tego forum mogą Go wspominać, nie ulega kwestii, że dzięki Jego uporowi mamy wreszcie Ogólnopolskie Stowarzyszenie Diagnostów Samochodowych i właśnie On jest ojcem tego SUKCESU - w środowisku diagnostów, o którym powiedzieć, że jest mało skonsolidowane i zaangażowane w sprawy zawodowe, to znaczy skłamać nikczemnie ;) Bł. K. z pomocą paru osób wybiegał nam NASZE Stowarzyszenie.

Ja jestem co najwyżej ojcem chrzestnym OSDS, które od niedzieli 18.11.2012 r. jest oficjalnie dostępne dla wszystkich posiadających aktualne uprawnienie diagnosty i skłonnych do zapłacenia 120 zł wpisowego, które jest jednocześnie składką roczną.

 

Tyle wyjaśnienia w kwestii, kim jestem - a więcej kazdy może sobie znaleźć sam, albo napisać do mnie na adresy do wyboru: vacum@interia.pl i selfmademan@o2.pl.

 

A wracając do sprawy Kolegi pablosa, jest ona prosta, oczywista i łatwa do rozstrzygnięcia:

"Wykonałem badanie Opla z 1994roku i nie zauważyłem że w dowodzie rejestracyjnym numer nadwozia zaczyna się WOL. W zaświadczeniu (brak miejsc na pieczątki) wpisałem W0L. Wydział komunikacji każe poprawić tak jak w DR."

 

Żądanie pracowników WK jest bezprawne. Wg PoRD i rozporządzeń wykonawczych, uprawniony diagnosta wykonując badanie pojazdu, które, jak raz, zaczyna się od identyfikacji pojazdu, poprzez sprawdzenie cech identyfikacyjnych na (w Oplu) nadwoziu i tabliczce znamionowej - ustala się stan faktyczny, a jeżeli jest on niezgodny z danymi w DR lub PC, daje się "N" i zatrzymuje DR lub PC - to wynika wprost z tabeli załącznika nr 1 do rozporządzenia nr 996. Dalej, jak w rozporządzeniu...

 

Podkreślając frazę uprawniony diagnosta daję jednocześnie jasno do zrozumienia, że nikt poza diagnostą, takim uprawnionym NIE JEST, ani Policjant, ani Pracownik WK, ani Minister Transportu - bo uprawnienie ma, od właściwego miejscowo starosty - tylko diagnosta!!!

 

Pablos mógł się pomylić, bo to ludzka rzecz. Zorientował się w pomyłce i chce ją naprawić. W zaświadczeniu do zatrzymanego DR należy wpisać komentarz o różnicy ustalonej podczas badania (stan faktyczny - DR) oraz uwagę o powodzie zatrzymania i odesłać DR do WK pocztą. Organ rejestrujący wie co należy zrobić dalej...

 

Tyle co do litery prawa... A co do intencji ustawodawcy... o tym pisałem wcześniej - ja umiem się dogadać w takiej sprawie przez telefon, ale ja na swoją pozycję we Wrocławiu, pracowałem 10 lat. Nie ma sensu strzelać do komara z armaty... wystarczy znać swoje prawa i dbać o zgodność z prawdą tego, o czym się zaświadcza.

 

PRAWO nie jest szczegółową instrukcją do wykonania dosłownie - PRAWO to narzędzie, to zbiór ogólnych i szczególnych wskazówek, jak można i należy postępowa, ale sposób działania w danej sytuacji zależy od realiów, znajomości zasad, prawa zwyczajowego, doświadczenia życiowego itd, stosownie do realnej sytuacji - zbyt często się o tym zapomina albo nie wie, a szkoda :-|

 

Pozdrawiam Kolegów i zapraszam do kontaktów z OSDS - ja działam we Wrocławiu i okolicach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeczytaj całe rozporządzenie w sprawie rejestracji - wpisy dokonane w przepisach dotychczas zachowują ważność i bez wyraźnej podstawy prawnej - ich nie poprawisz, bo wymagałoby to zmiany brzmienia dotychczasowej decyzji o rejestracji. Skoro homologacja i karta pojazdu mówią, że jest O to jest O i tyle.

 

Uważasz zatem, że sprawa notatki w aktach kwestionująca słuszność jakiejś decyzji załatwia wszystko i dalej urząd działa wg uznania... Póki co żyjemy w państwie prawa i stwierdzanie błędów i nieważności decyzji wygląda nieco inaczej, a ściśle reguluje to kpa.

Nie traktuj tego złośliwie, al trudno na taką propozycję trybu postępowania zareagować inaczej niż uśmiechem :)

 

Ja nie popieram stanowiska WK, żeby skłaniać SKP do poprawki. Inna sprawa, że nie wiem jakie przepisy czy normy regulują sposób nabijania (rozróżniania) cyfry zero i litery O na autach. W tej sytuacji klient powinien zgłosić się do przedstawiciela producenta w celu wyjaśnienia sytuacji - nie wiem - albo nowa TZ, albo sprostowanie homologacji. Tak samo jak przy błędach z DMC.

 

Nie - nie mogę wskazać konkretnego diagnosty, bo nie od tego służy forum. Z racji pracy jednak to ja miałem jednak większy wgląd w zaświadczenia z SKP - bo byłem ich odbiorcą, więc musisz mi wierzyć na słowo, że było to w tamtych latach zjawisko nagminne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety w Poznaniu błędy w DR jest dużo i nikt z WK [zarówno SP jak i UM] nie jest zainteresowany ich poprawą. Jest tak jak pisze Blakop jak raz wpisane to "święte". A jak wpiszesz poprawnie to bicie piany z klientem i WK nie przyjmuje zaświadczenia. Problemy są nawet po zmianie rodzaju pojazdu jak na TZ są inne parametry.

Przez takie działania niestety niepoprawnych DR nie ubywa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jak raz wpisane to "święte".

 

Nie zgadzam się z tym twierdzeniem ;)

ale co masz na myśli SP czy WK

 

Przy wymianie DR poprawiłem O na 0 i OK!

Przy poprawianiu DMC bywa różnie ,ale to tylko przez brak możliwości wglądu SKP do homo.

poprawione naciski na oś-bez problemu.

WK mają tą mozliwośc sprawdzenia i zweryfikowania ,czy TZ nie taka ,czy będny wpis w DR ,

A my co -tylko TZ i DR i piszę to co widzę -NIEZGODNOŚĆ :-P

ale i to z poznańskim WK można rozwiązać :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeczytaj całe rozporządzenie w sprawie rejestracji - wpisy dokonane w przepisach dotychczas zachowują ważność i bez wyraźnej podstawy prawnej - ich nie poprawisz, bo wymagałoby to zmiany brzmienia dotychczasowej decyzji o rejestracji. Skoro homologacja i karta pojazdu mówią, że jest O to jest O i tyle.

 

Oczywiście przeczytam, ale nie mam teraz czasu, więc wybaczysz jeśli wrócę do tematu nieco później... Tym niemniej, zastanawia mnie sens tego zdania: "wpisy dokonane w przepisach dotychczas zachowują ważność i bez wyraźnej podstawy prawnej - ich nie poprawisz" - co poeta ma tu na myśli? Resztę rozumiem, ale do tego nie bardzo mogę się odnieść, bo nie łapię sensu... proszę o korektę, albo wyjaśnienie.

 

Uważasz zatem, że sprawa notatki w aktach kwestionująca słuszność jakiejś decyzji załatwia wszystko i dalej urząd działa wg uznania... Póki co żyjemy w państwie prawa i stwierdzanie błędów i nieważności decyzji wygląda nieco inaczej, a ściśle reguluje to kpa.

Nie traktuj tego złośliwie, al trudno na taką propozycję trybu postępowania zareagować inaczej niż uśmiechem :)

 

Widzę to inaczej, bo my, diagności, nie piszemy notatek do akt - nawet często nie rozróżniamy aktu od ACTA. Nie ma w moim poprzednim wpisie nic na temat żadnej sugestii co do omijania KPA - nadinterpretujesz sobie moją wypowiedź. Także lansowanie opinii, jakoby decyzja administracyjna była nienaruszalnym dogmatem, ważniejszym niż stan faktyczny, ustalony organoleptycznie - uchodzi tylko wśród wiernych owieczek, bo nimi właśnie dogmaty rządzą - ja tego nie kupuję, wybacz.

 

Inaczej, kierując się taką logiką, byłoby już bardzo blisko do uznania, że np. ekstremalnie wyeksploatowany sworzeń wahacza w pojeździe, który to sworzeń musi być zmieniony, aby nie doszło do tragedii na drodze - na drodze decyzji administracyjnej zostaje uznany za w pełni sprawny. A kierowcy nakazuje się jechać dalej, ponieważ w razie wypadku za przyczyną tegoż sworznia, kolejną decyzją administracyjną, uzna się (bardzo mi się podoba to sformułowanie "uzna się" - z każdego zdejmie odpowiedzialność za wszystko :)), więc uzna się, że kierowca nie zachował należytej ostrożności na drodze lub nie dostosował prędkości do warunków... Żeby nie być gołosłownym - tego rodzaju logikę stosowano realnie i bez żenady, we wrocławskim przedsiębiorstwie trudniącym się wożeniem miejscowej ludności miejskiej - autobusami. Na skutek dywersyjnej działalności jednego z zatrudnionych tam kierowców, świetnie zorganizowana procedura napraw - zepsutych i wyeksploatowanych mechanizmów, poprzez zastosowanie jako nowych części, doskonale arbitralnych decyzji, administracji zarządzającej tym folwarkiem - legła w gruzach, bo wpadli gliniarze i krokodyle, i urządzili im tam Jesień Średniowiecza ;), nie wykazując żadnego zrozumienia dla takiej światłej idei. Musi, jacyś esbecy, albo cuś w ten sznyt, bo jak to tak, w Państwie Prawa - przodowników innowacji do pierdla?

 

 

 

Pisząc: "Nie traktuj tego złośliwie," masz na myśli, żebym nie odbierał tego jako złośliwości z Twojej strony? Dobrze, nie będę odbierał. Natomiast nie wiem czego dotyczy dalsza część zdania "al trudno na taką propozycję trybu postępowania zareagować inaczej niż uśmiechem" - nie sugerowałem żadnego trybu postępowania. Co najwyżej opisałem prosty sposób, przekazania prostej informacji organowi rejestrującemu, który ma obowiązek podjąć stosowne kroki. Znajomość trybów postępowania organów rejestrujących, także nie jest zbyt rozpowszechniona wśród szerokich rzesz braci UDS-owej. Tryby maszyn, to jeszcze rozumiemy ;)

 

Skoro homologacja i karta pojazdu mówią, że jest O to jest O i tyle

 

Bardzo mi to stwierdzenie, przypomina oświadczenie, pewnego Bardzo Znanego Polityka, który swego czasu oświadczył był publicznie, wobec dużego audytorium zresztą, że nikt go nie przekona, że czarne jest czarne, a białe jest białe. Dość szybko okazało się, że nie tylko jeden NIKT, ale jakaś zdecydowanie większa grupa takich osobników, jednak go przekonała i gość już nigdy nie był sobą po tym doświadczeniu ;)

 

[ Dodano: 27-11-2012, 02:01 ]

Coś się popsuło przy wklejaniu notki... dlatego tu druga część, uzupełniająca

 

Ja nie popieram stanowiska WK, żeby skłaniać SKP do poprawki. Inna sprawa, że nie wiem jakie przepisy czy normy regulują sposób nabijania (rozróżniania) cyfry zero i litery O na autach.

 

Sympatie czy antypatie nie mają tu nic do rzeczy - PRAWO jasno komentuje takie zachowania i przewiduje dość niemiłe konsekwencje dla zbłąkanych...

 

Sposób wykonania dobrych numeratorów załatwia to bez cienia wątpliwości - "O" jest okrągłe, "0" jest podłużne, tak jak w druku na papierze.

 

W tej sytuacji klient powinien zgłosić się do przedstawiciela producenta w celu wyjaśnienia sytuacji - nie wiem - albo nowa TZ, albo sprostowanie homologacji. Tak samo jak przy błędach z DMC.

 

W zasadzie tak. Tylko jak wymienić albo sprostować numer wybity, wytłoczony w podłodze nadwozia?

 

Nie - nie mogę wskazać konkretnego diagnosty, bo nie od tego służy forum. Z racji pracy jednak to ja miałem jednak większy wgląd w zaświadczenia z SKP - bo byłem ich odbiorcą, więc musisz mi wierzyć na słowo, że było to w tamtych latach zjawisko nagminne.

 

Jestem diagnostą czyli w zasadzie wierzę i ufam, ale jednak potem jeszcze sprawdzam - już świętej pamięci Feliks Edmundowicz Dzierżyński, uczynił z tego dualizmu - dogmat, dla bardzo modnej kiedyś, a dziś zupełnie zakazanej w RP - religii... ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Decyzja administracyjna rodzi pewne prawa i obowiązki i jest aktem prawa - treść tego prawa i obowiązku można zmienić tylko w sposób i w przypadkach określonych w ustawie kpa. Samo to, że ktoś stwierdzi, że w decyzji było coś nie tak, to jeszcze za mało, żeby pewne prawa i obowiązki wynikające z tej decyzji zmieniać ot tak sobie. Ale to wymaga przeczytania większości kpa - na to nie masz czasu jak mniemam :)

Innymi słowy - samo to, że diagnosta stwierdzi, że numer mu się nie zgadza, to jeszcze za mało, żeby ten numer zmienić, bo od strony prawnej wymagałoby to wzruszenia pierwotnej decyzji odnośnie wydania homologacji na ten pojazd i zmiany jej treści - a to procedura długa i skomplikowana. "Notatka" nie załatwia sprawy - a to jednak zaproponowałeś w swojej wcześniejszej wypowiedzi.

Pisząc o tym co popieram, a co nie nie wyrażam swoich sympatii, a jedynie swoje stanowisko w tej sprawie.

A nr poprawia się poprzez nabicie NOWEGO numeru - ostatecznie nie pierwszy to pojazd w którym nr nabito omyłkowo. W praktyce jednak prędzej spodziewałbym się korekty homologacji. Praktyka podpowiada mi też jednak, że klient prędzej znajdzie stację, która powieli zapis z DR, niż zdecyduje się na korygowanie dokumentów homologacyjnych - choć i takie przypadki znam.

 

Nie wiem, czy tylko mi to przeszkadza, ale jakbyś pisał krócej byłoby OK - tym bardziej, że jak sam wspominasz cierpisz na deficyt czasu :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Innymi słowy - samo to, że diagnosta stwierdzi, że numer mu się nie zgadza, to jeszcze za mało, żeby ten numer zmienić, bo od strony prawnej wymagałoby to wzruszenia pierwotnej decyzji odnośnie wydania homologacji na ten pojazd i zmiany jej treści - a to procedura długa i skomplikowana. "Notatka" nie załatwia sprawy - a to jednak zaproponowałeś w swojej wcześniejszej wypowiedzi.

No tak ale w tej chwili urząd dostaje informacje, że produkt który porusza się po drodze nie powinien się tam znajdować bo jest niezgodny z homologacją i urząd nie informuje o tym nikogo, że producent wypuścił babola niezgodnego z homologacją tylko każe właścicielowi szukać winnego... Tzn, że urząd wie o popełnieniu wykroczenia (a może przestępstwa - nie znam się na tym) i nic z tym nie robi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale Ty chcesz teorii, czy praktyki??

 

No to w teorii, załóżmy, że sprawa dotyczy Twojego pojazdu.

Przychodzisz z tym do WK, które posiadając te informacje wszczyna postępowanie i na dzień dobry co? No w zasadzie powinno prosić o zwrot tablic i DR na czas postępowania, bo sprawa wymaga rozstrzygnięcia zagadnienia wstępnego (a więc czy pojazd w ogóle słusznie zarejestrowano z tymi numerami), a Ty czekasz. Miesiąc? Dwa? Rok? Nie wiem. Ale chyba domyślasz się po jakim czasie minister bądź producent będą skłonni wydać coś na piśmie po wzajemnych przepychankach. A Ty czekasz z samochodem w garażu (OC płacisz - a jakże) dumy z tego jak prawy okazał się Twój urząd :) Jak się sprawa wyjaśni dostaniesz nowe dokumenty - oczywiście na swój koszt :) No chyba, że o te kolejne 100 czy 200 zł się znów będziesz chciał skarżyć z kimś - trudno powiedzieć z kim :) Ale prawo masz :)

Dziwisz się zatem, że praktyka życia codziennego podpowiada inne rozwiązania?? Raz ulegnie WK i machnie na bzdetne homologacje i poprawi wg tego co diagnosta poda, innym razem ugnie się SKP, żeby nie tracić klienta. Oba rozwiązania niewiele mają wspólnego z praworządnością, choć bądźmy też realistami - o jakich my tu niby przestępstwach mówimy? Co innego faktyczna zmiana treści nr VIN, a co innego nasze dywagacje na temat ustalenia pisowni O i 0... Co prze wiele instytucji i tak zostanie "olane" mówiąc wprost... Więc znów tym przestępstwem bym tak nie szastał...

 

Znacie w ogóle jakieś przypadki kłopotów dla diagnosty za wpisanie litery O zamiast 0 czy tam odwrotnie??

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mi chodzi o porządek, jakby minister miał wiedzę, że co trzeci pojazd ma niezgodne dane z homologacją to chyba przycisnąłby importerów i poprosił o wyjaśnienia dlaczego wypuszczane są pojazdy niezgodne z homologacją. Natomiast w naszym chorym kraju musi stać się tragedia aby ktoś ruszył swe cztery litery i przez jakiś czas pomyślał. W cywilizowanym kraju przypadek który opisałeś skutkowałby odszkodowaniem na które bardzo chętnie bym poczekał lub producent-importer kurierem dostarczyłby mi na trzeci dzień właściwe dokumenty plus kasę na nowy DR z przeprosinami, że trzy dni nie mogłem się poruszać swoim autem, niestety żyjemy w realiach w jakich żyjemy...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No tak - ale powtarzam - nie przesadzajmy. Bo i ile zaczniemy rozmawiać o istotnych kwestiach konstrukcyjnych, to OK, ale pisownia jakiegoś tam znaku w nr VIN... no nie róbmy burzy w szklance wody.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"A nr poprawia się poprzez nabicie NOWEGO numeru - ostatecznie nie pierwszy to pojazd w którym nr nabito omyłkowo."

 

Doprawdy? Nawet w sytuacji kiedy numer na nadwoziu jest właściwy, a tylko dokumenty wypełniono błędnie? Czyli, kiedy fakty są przeciw Tobie, to tym gorzej dla faktów? Paradne.

 

Zacząłeś bić pianę. Zacytuj cały akapit mojej wypowiedzi, którą komentujesz, a nie jedno słowo, bo nawet nie wiadomo skąd to wziąłeś. Zacytuj konkretny art. z KPA na poparcie swoich twierdzeń, bo same ogólniki nic nie wnoszą i nie ma tego z czym porównać. Cały KPA przeczytam, kiedy będzie mi to do czegoś istotnego potrzebne - inaczej nie widzę sensu. A pisząc, że nie mam czasu teraz, informuję jednocześnie, że zwykle go jednak mam, ale nie na bzdury.

 

Na koniec gorąca prośba: przestań się wymądrzać, kiedy nie masz nic konkretnego do przekazania. Pisz o konkretach, albo wrzuć na luz i nie mąć w głowach ludziom, i tak już wystarczająco skołowanym. Ja podaję gotową receptę na wyjaśnienie każdej sprawy do końca - Ty pływasz po temacie i zgrywasz mądralę, nawet kiedy nie potrafisz sensownie pomóc. To przykre, ale straciłem dla ciebie szacunek, bo przy bliższym sprawdzeniu okazałeś się nie zawodowcem, a tylko zdolnym amatorem. Jeśli komuś jeszcze, poza tobą, przeszkadza dokładna analiza problemu, to na pewno sam potrafi mi o tym napisać... Jeśli potrafię znaleźć skuteczną receptę na dowolny problem jakiegoś Kolegi diagnosty, to skorzystają wszyscy pozostali - a z bicia piany zostaje tylko mokra plama.

Wystarczająco krótko?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Doprawdy? Nawet w sytuacji kiedy numer na nadwoziu jest właściwy, a tylko dokumenty wypełniono błędnie?

 

A skąd wiesz, gdzie jest właściwy? Ja tylko mówię, że pomyłki się zdarzają i co się wtedy robi - bo o to pytałeś:

Tylko jak wymienić albo sprostować numer wybity, wytłoczony w podłodze nadwozia?

 

Ja podaję gotową receptę na wyjaśnienie każdej sprawy do końca

I tą receptą wg Ciebie jest zmiana treści decyzji innego organu notatką do akt... No to rzeczywiści pomagasz... jak umiesz :)

Luzu zdaje się jednak mam więcej od Ciebie szanowny kolego, a czy jestem pomocny czy nie to pozostawiam ocenie innych a nie swojej własnej, czy Twojej :) Im bardziej zwięzła wypowiedź, tym większa szansa trafienia do odbiorcy - tylko o to mi chodziło.

I oczywiście, że jestem amatorem - nie bardzo wiem kim miałbym być, żeby mianować się "zawodowcem", skoro nie jestem diagnostą 8)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pisz o konkretach, albo wrzuć na luz i nie mąć w głowach ludziom,

Sęk w tym, że blakop ma racje. Na własne oczy widziałem homologacje z WOL. Dużo Astr z Gliwic tak miało. Numer nabity również po dokładnym przyjrzeniu się i porównaniu również ma literę O. Uważam, że jak jest O w dokumentach i z VINu nie wynika jednoznacznie, że jednak zero to nie poprawiajmy na siłę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na własne oczy widziałem homologacje z WOL

To co jest wykładnią do zastosowania, homologacja czy Dz.U. i jak to pogodzić ze sobą. Czy nasze przepisy nie są dostosowane do realiów homologacyjnych czy też homologacja została wydana z naruszeniem prawa?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To co jest wykładnią do zastosowania, homologacja czy Dz.U. i jak to pogodzić ze sobą. Czy nasze przepisy nie są dostosowane do realiów homologacyjnych czy też homologacja została wydana z naruszeniem prawa?

Gdzie w naszych Dz.U. Jest napisane, że nie może być O ?

Od kiedy producenci pojazdów mają obligatoryjny nakaz stosowania normy ISO w nr VIN pojazdu?

Moim zdaniem kiedyś mogli ale nie musieli stosować się do normy ISO a obecnie już muszą.

Jak ktoś znajdzie te daty to stawiam piwo i to nie wirtualne bo tam jest odpowiedź na ten problem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Od kiedy producenci pojazdów mają obligatoryjny nakaz stosowania normy ISO w nr VIN pojazdu?

Moim zdaniem kiedyś mogli ale nie musieli stosować się do normy ISO a obecnie już muszą.

Nie jestem pewnien czy obecnie też muszą stosować się do normy ISO. Zgodnie z norma ISO śruba i nakretka M10 powinna być wykonana pod rozmiar klucza 16 mm a M12 - 18mm, jakoś nie wszyscy producenci aut się do tego stosują.

Jesli chodzi o numer VIN, to jego skład literowy może bardziej wynikac z jakiejś dyrektywy wspólnotowej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdzie w naszych Dz.U. Jest napisane, że nie może być O ?

 

ROZPORZĄDZENIE

MINISTRA TRANSPORTU I BUDOWNICTWA1)

z dnia 31 marca 2006 r.

zmieniające rozporządzenie w sprawie rejestracji i oznaczania pojazdów

 

"§ 5. W numerze VIN zabrania się stosowania liter: I, O oraz Q, myślnika, gwiazdki (*) oraz innych znaków specjalnych, o których mowa w § 1 pkt 3.".

 

Dziennik Ustaw Nr 65, poz. 461 z 2006 r.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moment - czy taki Fiat do dzisiaj w pełni stosuje się do tego jak kodować wg norm ISO? no nie - bo wiele pozycji nie koduje tylko nr wypełnia "zerami"... Rocznika też nie kodują, choć norma podaje (ale już na rynek USA tak). Ford rocznik koduje... ale na 11 pozycji - nie na 10! No chyba, że rynek USA - to znów się potrafią dostosować i kodują na 10 pozycji.

Pytanie więc, czy norma ISO to zbiór sztywnych norm, czy jedynie pewne wytyczne (tzw. pobożne życzenia)? :) No bo skoro pewne marki dość różnie stosują sposób kodowania, to może i wytyczne dotyczące stosowanych liter nie są tak bardzo obowiązkowe?

Kto mi tak po chłopsku to wytłumaczy?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pytanie więc, czy norma ISO to zbiór sztywnych norm, czy jedynie pewne wytyczne (tzw. pobożne życzenia)? No bo skoro pewne marki dość różnie stosują sposób kodowania, to może i wytyczne dotyczące stosowanych liter nie są tak bardzo obowiązkowe?

Tak własnie mi się wydaje, że firmy stosuja się do ISO bardziej dla prestiżu niż z obowiązku. To podobnie jak z normą ISO w zarządzaniu jakością - dobrze jest ja mieć, ale jako takiego obowiązku nie ma.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.