Skocz do zawartości

napady na kierowców


kowal

Rekomendowane odpowiedzi

BEZPIECZEŃSTWO

Napady na kierowców

Bandyci napadający na samochody przenieśli się poza granice Warszawy. Najczęściej grasują na trasie katowickiej i krakowskiej

Ofiarami przestępstw padają najczęściej kierowcy najdroższych, najnowszych typów aut, wartych kilkaset tysięcy złotych: mercedesów, BMW, volkswagenów, renault, audi, porsche, toyot. Złodzieje polują także na dobre terenowe auta.

 

Bandyci stosują kilka sposobów, aby ukraść luksusowy samochód wraz z kluczykami i dokumentami. Marcin Szyndler z zespołu prasowego Komendy Głównej Policji wylicza: pozorują wypadek, wykorzystują moment postoju na czerwonym świetle, aby wyrzucić kierowcę, blokują swoimi samochodami auto ofiary lub ustawiają na drodze przeszkodę, aby zmusić do zjechania na pobocze, przebijają oponę lub wyrzucają na jezdnię kolce tuż przed nadjeżdżający pojazd, a atakują po zmianie koła.

 

W tym roku na trasie terespolskiej doszło też do kilkunastu napadów metodą "na policjanta". Ich ofiary to głównie cudzoziemcy.

 

- Złodzieje dawali kierowcom niebieski sygnał z tzw. koguta, stawali przy drodze w odblaskowej kamizelce i zatrzymywali auto czerwoną latarką - opowiada policjant.

 

Bandyci działają w 3-, 4-osobowych grupach. Zazwyczaj dysponują dwoma samochodami.

Niebezpieczne trasy

Do napadów dochodzi najczęściej na wylotówkach na Kraków i Katowice (działają tam gangi warszawskie, piaseczyńskie i żyrardowskie), na Poznań (grupa pruszkowska, ożarowska) oraz na Białystok (grupa wyszkowska i wołomińska). Kierowcy powinni mieć się na baczności szczególnie na wysokości: Pułtuska, Żyrardowa, Grodziska Maz., Grójca, Mińska Maz. i Sochaczewa.

 

Najgorszą opinię ma trasa katowicka. - Prawdopodobnie działa tam grupa, która świetnie zna okolicę. Pewnie w tamtych okolicach ukryte są tzw. dziuple - tłumaczy policjant.

 

Jednak funkcjonariusze uspokajają: z roku na rok liczba napadów na auta spada.

 

- Kilka lat temu notowaliśmy dziennie kilka takich zdarzeń, teraz kilka w miesiącu - przekonuje Sławomir Piekut, naczelnik Wydziału Samochodowego stołecznej policji.

 

- W 2004 roku na terenie kraju odnotowano 363 takie przestępstwa, w 2003 r. 459 - dodaje Marcin Szyndler. W tym roku w całym kraju doszło do ok. 300 napadów na kierowców luksusowych samochodów. Jednak najwięcej odnotowała stołeczna policja, aż 105.

 

W ostatni weekend doszło do dwóch takich przypadków: na trasie poznańskiej w okolicach Sochaczewa skradziono mercedesa na litewskich numerach rejestracyjnych, a w pobliżu Mszczonowa, na trasie katowickiej, renault lagunę.

 

Policyjne statystyki pokazują, że mniej jest rozbojów w granicach miasta. - Tam, gdzie są korki, bardzo trudno jest uciec w czasie pościgu. Nie ma z tym problemu na trasie, gdzie są dwa lub trzy pasy ruchu, złodzieje potrafią uciekać z prędkością 180 - 200 km na godzinę - dodaje policjant.

 

Na gorącym uczynku policjanci nie zatrzymali w tym roku ani jednego sprawcy napadu na kierowców, jednak dzięki pracy operacyjnej rozpracowali czteroosobową grupę przestępców.

 

- Trafili do aresztu. Szajka działała na trasach białostockiej, lubelskiej i katowickiej - mówi policjant.

Jak się bronić?

 

Na pomysł, jak pomóc potencjalnym ofiarom złodziei, wpadli policjanci z Grodziska Maz.

 

- Myślimy o tym, aby we współpracy z firmą ubezpieczeniową ustawić przy trasie katowickiej billboardy z ostrzeżeniem w kilku językach. Bo ofiarami padają przeważnie cudzoziemcy - mówi Katarzyna Zych z grodziskiej policji.

 

Policjanci radzą kierowcom, jak mają postępować, by nie stać się ofiarami gangsterów.

 

- Nie zatrzymywać się, gdy ktoś daje sygnały o awarii samochodu. Za to natychmiast trzeba zawiadomić o podejrzeniach policję, wykręcając z telefonu komórkowego 112. Na trasach wylotowych są ustawione radiowozy oznakowane oraz cywilne. Szybko mogą podjechać w miejsce, gdzie może dojść do próby kradzieży. Samochód warto zatrzymać na dużej, oświetlonej, monitorowanej kamerami stacji benzynowej - radzi naczelnik Piekut. Zgodnie z tymi zaleceniami postąpił policjant z Komendy Wojewódzkiej w Radomiu na trasie katowickiej. Jechał z synem do Warszawy prywatnym fordem mondeo. W pewnym momencie z przejeżdżającego z naprzeciwka samochodu ktoś wrzucił pod jego auto paczkę. Rozległ się huk.

 

- Wydawało mi się, że samochód został uszkodzony, ale nie zatrzymałem się - opowiada policjant. Stanął dopiero na stacji benzynowej. Później jego syn wrócił w miejsce zdarzenia, by sprawdzić, co było w paczce - okazało się, że bandyci wrzucili do niej jednorazowe plastikowe kubeczki.

 

Jeśli kierowca ma wątpliwości, czy osoba, która go zatrzymuje w nocy w terenie niezabudowanym, jest policjantem, nie musi się zatrzymywać. - Natychmiast powinien się jednak skontaktować z najbliższym komisariatem policji - tłumaczy Zbigniew Matwiej, rzecznik komendanta głównego policji.

JANINA BLIKOWSKA, MAREK KOZUBAL

Zródło Rzeczpospolita

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.