Darek :-) Napisano 17 Styczeń 2006 Share Napisano 17 Styczeń 2006 Polecam dzisiejszy numer "NIE" Darowane konie amerykańskie. Marynarka Wojenna dostała prezent od US Navy - dwa zużyte okręty: Pułaski i Kościuszko. Aby krypy mogły pływać i dysponować jako taką sprawnością bojową, muszą być remontowane i doposażone. Potrzebne są części. Części sprowadzamy ze Stanów, ale już nie za darmo. Maciej Mikołajczyk, autor publikacji "Pieniądze za burtą", zdobył listę tych części wraz z ich cenami. Wychodzi, że do tej pory utrzymywanie przy życiu obydwu wraków kosztowało naszą marynarkę co najmniej 24 mln dolarów. Nic tak nie umacnia polsko-amerykańskiej przyjaźni jak pieniądze! http://www.nie.com.pl/ Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
08/15 Napisano 17 Styczeń 2006 Share Napisano 17 Styczeń 2006 Darek. Tak się składa ,że w swojego czasu spędziłem 4 lata pracując w Stoczni Marynarki Wojennej remontując dieslowskie silniki okrętowe i agregaty. W większość był to sprzęt sowiecki. I mimo obiegowej opinii o ruskim sprzęcie, że jest toporny ale "gniotsa nie łamiotsa" to te silniki często się łamiotsa. Regułą było, że mało który nadawał się do użytku przed wyczerpaniem (niewygórowanego) limitu godzin pracy. Kiedy następował kres aktywności takiego "dwigatiela" był on kierowany do nas na remont kapitalny. Dokonując takiej naprawy można było się przekonać, że mimo pochodzenia wschodniego części i podzespoły do nich ceny miały zachodnie. Każda pierdoła, każdy detal kosztował u Rusków takie pieniądze, że się w głowie nie mieści! I za to wszystko wojsko musiało bulić w dolarach. Dla przykładu: Jeden pierścień tłokowy kosztował 70$ (!) x 7 na tłok x 12 cylindrów w silniku x 3 silniki na małym trałowcu. Reszta podzespołów była równie droga. Koszty takiego remontu były horrendalnie wysokie w stosunku do zaawansowania technologicznego naprawianego sprzętu. Jednym słowem zakup i obsługa sprzętu wojskowego jest droga niezależnie od kraju jego pochodzenia. I jako podatnik wolę by wydawano pieniądze na w miarę nowoczesny sprzęt, który w jakimś stopniu przybliża nas do zaawansowanego technologicznie świata niż na niekończące się remonty starych kryp. Pamiętam, że przed "Piłsudzkim" naszym flagowym okrętem był ORP "Warszawa", a ponieważ cumował tuż przy naszym wydziale to miałem okazję obserwować dumne defilady najwyższych władz państwowych odbywających się przy nim co jakiś czas, demonstrując naszą przewagę militarną na morzu nad Czechami i Szwajcarami Sam okręt wypływał tylko dwa razu do roku bo marynarka nie miała pieniędzy na paliwo, a kiedy już zdarzyło mu się zwiedzić kawałek Bałtyku, to przyjmowaliśmy zakłady czy warstwa farby na jego burtach wytrzyma napór 2 cm fali, bo w istnienie stali pod nią nikt już nie wierzył. Szkoda ,że autor artykułu nie zainteresował się jak to bywało drzewiej i nie porównał kosztów obsługi sprzętu. A jeśli kogoś dziwi fakt, że ktoś nie chce nam dać części zamiennych za darmo to mam wrażenie , iż mentalnie pozostał jeszcze w poprzedniej epoce. Choć nawet wtedy "za darmo w ramach bratniej współpracy" było tylko wyłącznie propagandą. Pozdrawiam Darka. Mieszkańca Gdyni,najbogatszego miasta w Polsce. Podobno każdy tam jeździ porszakiem? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Darek :-) Napisano 18 Styczeń 2006 Autor Share Napisano 18 Styczeń 2006 Darek. Pozdrawiam Darka. Mieszkańca Gdyni,najbogatszego miasta w Polsce. Podobno każdy tam jeździ porszakiem? E tam to było dawno, teraz w modzie Maybachy Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.