Skocz do zawartości

Blef ubezpieczyciela !


Norbert Jezierski

Rekomendowane odpowiedzi

Artykuł z dnia: 22.07.2005

 

Jednym z najważniejszych punktów spornych między poszkodowanym a firmą ubezpieczeniową jest pojęcie “szkody całkowitej”. Pisaliśmy o tym, przypomnimy więc tylko w skrócie.

 

Zgodnie z art. 361 § 1 kodeksu cywilnego “naprawienie szkody powinno nastąpić, według wyboru poszkodowanego, bądź przez przywrócenie stanu poprzedniego, bądź przez zapłatę odpowiedniej sumy pieniężnej. Jednakże, gdyby przywrócenie stanu poprzedniego było niemożliwe albo gdyby pociągało za sobą dla zobowiązanego nadmierne trudności lub koszty, roszczenie poszkodowanego ogranicza się do świadczenia w pieniądzu”.

 

Mówiąc wprost: to poszkodowany decyduje, czy chce naprawiać samochód na koszt sprawcy szkody (a właściwie jego ubezpieczyciela) czy woli wziąć pieniądze. Kłopoty interpretacyjne zaczynają się wówczas, gdy zaczniemy rozważać, co oznacza pojęcie “nadmierne koszty”, pozwalające ubezpieczycielowi odmówić zapłaty, pozwalającej na “przywrócenie do stanu poprzedniego”.

 

Sprawa jest oczywista: nadmierny koszt, to taki, który przewyższa wartość samochodu przed kolizją. Jest to podejście zdroworozsądkowe – oczywiście każdy samochód można naprawić, ale przywrócenie stanu poprzedniego auta rozjechanego przez walec drogowy kosztowałoby kilkanaście razy więcej niż nowy samochód, oczekiwanie więc, by ubezpieczyciel pokrywał koszty takiej rekonstrukcji wydaje się absurdalne.

 

Chytrzy ubezpieczyciele interpretują jednak owo kodeksowe rozstrzygnięcie na swoją korzyść. Twierdzą mianowicie, że nadmierny koszt występuje wówczas, gdy cena, jaką trzeba zapłacić za naprawę przekracza 70% wartości samochodu przed kolizją. Te 70% jest uznaniowe, a mówiąc inaczej, wzięte z sufitu. Czemu bowiem akurat 70, a nie 90 albo 60?

 

W rzeczywistości niektóre firmy asekuracyjne przyjmują granicę opłacalności naprawy jako 60 a nawet 50% (sic!) wartości auta przed powstaniem szkody.

 

Zawsze radzimy Czytelnikom, by w przypadku każdego sporu (z policjantem czy strażnikiem miejskim, który chce nas ukarać mandatem) albo z ubezpieczycielem, który odmawia zapłaty odszkodowania, żądać podania podstawy prawnej. W znakomitej większości przypadków przynosi to dobre efekty, a konflikt jest rozwiązywany po naszej myśli.

 

Nie przypuszczaliśmy jednak, że poważne firmy mogą posługiwać się blefem, niczym wytrawny pokerzysta, licząc na to, że przeciwnik nie powie: “sprawdzam”.

 

I – co ważniejsze – rzeczywiście nie sprawdzi.

 

Spotkaliśmy się ostatnio z taką naganną praktyką jednego z ubezpieczycieli. Firma asekuracyjna, odmawiając pokrycia kosztów naprawy, które przekroczyły owe 70% powołała się na wyrok Sądu Najwyższego, nie podając wprawdzie sygnatury lecz adres bibliograficzny (specjalistyczne czasopismo prawne), gdzie wyrok ów został opublikowany. Miało to zniechęcić poszkodowanego do odwołania. No jakże, skoro SN orzekł, że ubezpieczyciel “jest w prawie” to z orzeczeniem najwyższej sądowej instancji nikt się nie będzie boksował, bo to tak, jakby się kopać z koniem.

 

Tyle że był to blef, albo, jak kto woli szulerska zagrywka . Dotarliśmy do wyroku, na który powoływał się ubezpieczyciel. Jego sentencja brzmi: “ Jeżeli koszt naprawy samochodu jest wyższy od jego wartości przed uszkodzeniem, roszczenie poszkodowanego ogranicza się do kwoty odpowiadającej różnicy wartości samochodu sprzed i po wypadku”. Ot przykrość... Tak się dać przyłapać na blefie!

 

Nie wchodzi w grę zdaniem SN ani 70% , ani 90% lecz 100 procent wartości auta przed wypadkiem. Dopiero wówczas zakład ubezpieczeń nie musi pokrywać kosztów naprawy.

 

Podajemy oczywiście sygnaturę tego wyroku: V CKN 903/00. Warto się na niego powoływać, gdy firmy ubezpieczeniowe będą chciały nas tradycyjnie robić w bambuko.

 

Ale – uwaga – ten wyrok był wydany w ramach rozpatrywania kasacji, dotyczącej konkretnej sprawy. Niebawem jednak Sąd Najwyższy w odpowiedzi na pytanie prawne Rzecznika Ubezpieczonych wyda uchwałę w siedmioosobowym składzie, która będzie wiążąca dla wszystkich sądów w Polsce . Poświęcimy temu tematowi jeszcze wiele miejsca, gdyż sprawa jest bardzo ważna dla wszystkich zmotoryzowanych. Na razie terminu rozprawy jeszcze nie wyznaczono.

 

Autor: Mieczysław Teer

 

(źródło: www.motofakty.pl)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.