"GW": Znikające autostrady

[berecik]

Od pierwszego września tego roku, aby za darmo jeździć na polskich autostradach samochodami o masie wyższej niż 3,5 tony, wystarczy mieć ważną winietę, czyli dokument potwierdzający wniesienie opłaty za jazdę po drogach krajowych.

Dopiero kontrole na autostradowych bramkach ujawniły, że kierowcy często posługują się sfałszowanymi dokumentami - pisze "Głos Wielkopolski".

 

Winieta ważna całą dobę kosztuje od 5 do 45 złotych. Zależy to od normy emisji spalin pojazdu, od jego masy i liczby osi. Winietę musi posiadać każdy kierowca samochodu o masie powyżej 3,5 tony poruszający się po polskich drogach. Tylko ona upoważnia też do darmowego przejazdu autostradą.

 

Winieta to papier, który wypełnia sam kierowca. Kontrole na autostradzie A2 ujawniły, jak wielu z nich porusza się z fałszywymi winietami. Wcześniej wydawało się, że problem nie istnieje.

 

- Kasjerzy muszą sprawdzić, czy winieta jest prawidłowo wypisana, czy nie ma widocznych znaków jej poprawiania, czy jest niezalaminowana, czy wykupiono ją poprawnie zgodnie z dopuszczalną masą całkowitą pojazdu i liczbą osi, czy jej termin ważności nie minął. W każdej budce kasjerskiej znajdują się testery do sprawdzenia zabezpieczeń, które wyposażone są w lupę, podczerwień i promienie ultrafioletowe pozwalające wykryć na przykład "znikopis" - informuje Zofia Kwiatkowska, rzecznik Autostrady Wielkopolska SA.

 

Ten ostatni sposób powoduje, że jedną winietę można wypełniać wiele razy. Wcześniej nikt winiet tak dokładnie nie sprawdzał, dlatego dopiero po 1 września, gdy okazało się, że winieta jest niezbędna do darmowego poruszania się autostradą, okazało się jak wiele kierowców jeździ z podrobionymi lub nieważnymi.

 

- Dziewięćdziesiąt procent fałszujących winiety to Polacy. Sporadycznie robią to kierowcy z innych państw - mówi Tomasz Macki z komisariatu policji autostradowej.

 

żródło Głos Wielkopolski