Ja do gościa mówię że to nie biedronka i tu nie ma samoobsługi. Na stanowisko to nawet autobusem wjeżdżam sam a nie kierowca i tyle w temacie.

Urząd "nie wbija terminów" dla pojazdów zarejestrowanych. Urząd określa termin badania dla pojazdów nowych i dla sprowadzanych. Było już to wałkowane choćby w przypadku skrócenia terminu dla taksówek.    Z tego w sumie niezły bigos wychodzi, bo badanie zakończone zostało systemowym ptaszkem, że do starego dowodu o serii 1234 nie dokonano wpisu terminu badania, a po paru dniach powraca klient do tego badania z nowym dowodem o serii 5678, do którego jednak dokonano wpisu badania, choć dopiero co drukował się w wytwórni papierów. Ot i bigos.  A to mówi ustawa do tematu: Art. 82. 1. Organ dokonujący rejestracji pojazdu wpisuje do dowodu rejestracyjnego termin badania technicznego pojazdu. 2. Jeżeli pojazd jest zarejestrowany, kolejny termin badania technicznego wpisuje do dowodu rejestracyjnego uprawniony diagnosta po stwierdzeniu pozytywnego wyniku badania technicznego. - Jest zarejestrowany? - Jest! I pogadane. 

Czy jest gdzieś napisane, że diagnosta powinien mieć prawo jazdy - jakiekolwiek? Albo ważne prawo jazdy? 

Na rok. Miałem taki przypadek że klient się upierał że to motorower i chciał na 2 lata.

Mój WK odsyłał po pieczątkę na SKP ale po moim "bardzo kulturalnym" telefonie zaczęli wbijać sam, można? można.